I znowu sięgam, podciągam, światło dodatkowe na stoliku zapalam, albo też gaszę oświetlenie… Niekiedy siedzę cicho w zupełnej ciemności aby odwyknąć od formy i zapachu, aby nabrać dystansu, zapomnieć, jak najbardziej zapomnieć i wtedy nagle ponownie rzecz całą sobie uświadomić. Na świeżo, na nowo, na serio.
Zaraz, zaraz – przecież sam wybrałem moment, w którym uświadomić sobie mam to nowe doświadczenie. Sam określiłem chwilę podsunięcia sobie pod nos tego, co ma mnie zaskoczyć. Ale jak zaskoczyć, gdy wszak już wiem, że ono czeka na ten moment, gdy sam sobie je ujawnię.
Co chcę wiec wyciągnąć z tej nałożonej na siebie ciemności, co zyskać z odwlekania, z oczekiwania, gdy świeżość wrażenia w tymże odwleczonym czasie już poszarzała, tłem miejscami przeszła, kontury w przedmiotach zewsząd napierających zacierać poczęła?
A może tak trzeba? Może być tak musi, że doświadczenie sobą się staje, wtedy, gdy zostaje na stole pod lampką nocną powoli rozpostarte, z bliska ujrzane, w sposób wątpiący obwąchane. Może tak być musi, że powinno być uznane za byt szczególny, autonomiczny, choć (przecież) nierozerwalnie związany z kontekstem, który w sposób zasadniczy go wytworzył?
Faktem jest, że z biegiem czasu coraz rzadziej doświadczamy rzeczy nowych, oryginalnych, godnych przechowania, odpowiednich do budowania zrębów kolejnych stref konstatacji, wznoszących nas na poziom dalszego widzenia, lepszego zrozumienia, bardziej prawdopodobnego przeczuwania.
Nie dowierzam, ale grzebię w przestrzeni i kurz odsiewam. Zagarniam mgły i pyły, łzawię, kicham, wymiotuję, ręce kaleczę i wciąż wyłuskuję.
A później patrzę na dłonie i widzę, że mam na palcach kleistą pajęczynę, a w rękach kilka zeschłych listków i wilgoć zdjętą dłonią z czoła.
Wiem jednak, że te liście oklejone pajęczyną będą mi jutro jedyną biżuterią. Pachnącymi ziemią oznakami szukania. Bo tak naprawdę jedynie szukanie w życiu wydaje się cenne. I chyba dobrze jest to szukanie w sobie odnajdywać, nawet, gdy nic poza nim w życiu nie zostaje odnalezione.
Musimy nieustannie szukać i kochać.
I nawet nie odwrotnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz