Dawno tu nie byłem.
Czuje się, jakbym przechodził obok swojego domu i zajrzał przez okno do wnętrza. Wiem, że nikogo w nim nie ma, ale — biegnąc przez miasto — kroku wszak zwolnię i zajrzę do pokoju, aby dostrzec może na stole porozrzucane kartki, książkę i kubek z niedopitą herbatą.
Jutro tu wrócę. I wrócę na dłużej, aby odsłonić okna, zaparzyć nową herbatę i napisać słów kilka o tym, gdzie byłem.
A później — wiem to aż za dobrze — stanę przy oknie i będę patrzył na pustą, szarą, zimowo-jesienną ulicę i znów tęsknił będę do chodnika, drzewa, kamienicy po drugiej stronie ulicy.
Tymczasem dalej, dalej, by domknąć sprawy dzisiejsze i aby jutro stanąć przed drzwiami z kluczem w ręku!
Czuje się, jakbym przechodził obok swojego domu i zajrzał przez okno do wnętrza. Wiem, że nikogo w nim nie ma, ale — biegnąc przez miasto — kroku wszak zwolnię i zajrzę do pokoju, aby dostrzec może na stole porozrzucane kartki, książkę i kubek z niedopitą herbatą.
Jutro tu wrócę. I wrócę na dłużej, aby odsłonić okna, zaparzyć nową herbatę i napisać słów kilka o tym, gdzie byłem.
A później — wiem to aż za dobrze — stanę przy oknie i będę patrzył na pustą, szarą, zimowo-jesienną ulicę i znów tęsknił będę do chodnika, drzewa, kamienicy po drugiej stronie ulicy.
Tymczasem dalej, dalej, by domknąć sprawy dzisiejsze i aby jutro stanąć przed drzwiami z kluczem w ręku!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz