Na górze płacze dziecko.
Dziewczynka.
Ma 2 latka. Nazywa się Lotta. Jej ojciec, Jürgen jest na zasiłku. Ma 41 lat. Jest niski, fizycznie zaniedbany, namiętnie pali trawę. Po kryjomu, przed żoną. Chociaż ona wie.
Wciąż też chodzi na głodzie alkoholowym.
Boi się ślubnej, która sprawdza jego oddech i źrenice. Można powiedzieć, że często mu w oczy spogląda i tuli się do jego oddechu. Żona Jürgena, Charlotte, ma 22 lata. Jest z kręgu Aspergera – takiej lżejszej formy autyzmu. Przyjechali z Berlina do Altenholz w Kilonii. Do Jürgena domu rodzinnego.
Na dole umiera ojciec. Zamieszkali na górze. Dom jest duży. Podciągają niekiedy z lodówki jedzenie. Z zapasów przeznaczonych dla ojca. Znaczy się podkradają. Kasy im brakuje, gdyż ona – Charlotte także nie pracuje.
On nosi dziurawe skarpetki i przybrudzone, nieświeże ciuchy. Ona nigdy się nie uśmiecha. Nie mam jednak do niej o to pretensji. Nikt nie powinien mieć. Autyści rzadko zdradzają emocje. O ile je mają, w takim sensie, w jakim my to rozumiemy.
Charlotte i Jürgen są bałaganiarzami.
Dziecko płacze. Dziewczynka. Ma dwa latka. Nazywa się Lotta. Jej ojciec nie je mięsa i nie pali papierosów. Jego żona także. Nie uznają zabijania zwierząt, nie są za zatruwaniem sobie organizmów. Każdego dnia wychodzą na długie spacery z dzieckiem. Dla zdrowia. W zasadzie niezależnie od pogody. Kupują tzw. ekologiczną żywność. Są za przyjmowaniem w Niemczech uchodźców. Słuchają relaksującej muzyki. Wierzą w karnację, czy też reinkarnację. Dokładnie nie wiem. Ale wierzą. Mają dwa samochody, w tym jeden dostawczy. Segregują śmieci. Regularnie sprzątają na schodach i przed domem.
Składam to wszystko w jedno, ale wychodzi mi, że to są dwa małżeństwa.
Dzisiaj ich znowu ukradkiem policzyłem, po czym – gdy wyszli – przeszukałem dom.
Dwoje.
Z dzieckiem troje.
Dziewczynka.
Ma 2 latka. Nazywa się Lotta. Jej ojciec, Jürgen jest na zasiłku. Ma 41 lat. Jest niski, fizycznie zaniedbany, namiętnie pali trawę. Po kryjomu, przed żoną. Chociaż ona wie.
Wciąż też chodzi na głodzie alkoholowym.
Boi się ślubnej, która sprawdza jego oddech i źrenice. Można powiedzieć, że często mu w oczy spogląda i tuli się do jego oddechu. Żona Jürgena, Charlotte, ma 22 lata. Jest z kręgu Aspergera – takiej lżejszej formy autyzmu. Przyjechali z Berlina do Altenholz w Kilonii. Do Jürgena domu rodzinnego.
Na dole umiera ojciec. Zamieszkali na górze. Dom jest duży. Podciągają niekiedy z lodówki jedzenie. Z zapasów przeznaczonych dla ojca. Znaczy się podkradają. Kasy im brakuje, gdyż ona – Charlotte także nie pracuje.
On nosi dziurawe skarpetki i przybrudzone, nieświeże ciuchy. Ona nigdy się nie uśmiecha. Nie mam jednak do niej o to pretensji. Nikt nie powinien mieć. Autyści rzadko zdradzają emocje. O ile je mają, w takim sensie, w jakim my to rozumiemy.
Charlotte i Jürgen są bałaganiarzami.
Dziecko płacze. Dziewczynka. Ma dwa latka. Nazywa się Lotta. Jej ojciec nie je mięsa i nie pali papierosów. Jego żona także. Nie uznają zabijania zwierząt, nie są za zatruwaniem sobie organizmów. Każdego dnia wychodzą na długie spacery z dzieckiem. Dla zdrowia. W zasadzie niezależnie od pogody. Kupują tzw. ekologiczną żywność. Są za przyjmowaniem w Niemczech uchodźców. Słuchają relaksującej muzyki. Wierzą w karnację, czy też reinkarnację. Dokładnie nie wiem. Ale wierzą. Mają dwa samochody, w tym jeden dostawczy. Segregują śmieci. Regularnie sprzątają na schodach i przed domem.
Składam to wszystko w jedno, ale wychodzi mi, że to są dwa małżeństwa.
Dzisiaj ich znowu ukradkiem policzyłem, po czym – gdy wyszli – przeszukałem dom.
Dwoje.
Z dzieckiem troje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz